piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział trzeci - Listy do nikogo

Droga Marge
Jestem samotna. Hogwart bez Harrego jest ponury. Nawet Snape i jego chore ambicje nic nie zmieniły. Oczywiście - boje się, ale Harry na pewno by się mną zajął. Na szczęście Neville wydoroślał i na pewno mi pomoże. Luna jest teraz ze mną. Cieszę się. Od teraz jest moją najlepszą przyjaciółką. Hermiono, dlaczego odeszłaś?!

Listy do nikogo - tak zatytułowałam teczkę, gdzie będę trzymać teczkę z listami do wymyślonej dziewczyny.
Płakałam jeszcze długo, lecz usnęłam, nawet nie wiedząc, kiedy.
-Ginny, wstawiaj, bo Snape się wścieknie!
Obudziłam się oddychając ciężko.
-Teraz musimy chodzić grupami
-Hej Blaise. Która godzina?
-Siódma. Snape zażyczył sobie, by śniadanie trwało równo trzydzieści minut, po trzydziestu minutach idziemy do dormitoriów, zabieramy torby i idziemy w grupach na lekcje.
-Już się ogarniam.
Przemyłam twarz wodą, rozczesałam włosy i ustawiłam się w szeregu na śniadanie.
-Idziemy! - Odezwał się ktoś z przodu i zgrabnym szykiem pomaszerowaliśmy na śniadanie. Przede wielką salą spotkaliśmy Krukonów i Puchonów.
-Slytherin idzie przodem! - Odezwał się Amycus Carrow.
To mnie bardzo oburzyło, tak samo jak resztę osób, lecz poszliśmy bez słowa do swoich miejsc. Nauczyciele przy stole byli bladzi i nic nie mówili. Ponura atmosfera udzieliła się też innym domom.
-Parę spraw organizacyjnych. - Odezwał się Snape - Dziewczęta mają być nieumalowane i w związanych włosach. Za brak subordynacji szlaban. Chłopcy mają mieć krótko przystrzyżone włosy i w nienagannym stroju. Teraz zjadać.
Na sali zrobił się lekki gwar związywanych włosów i poprawianych krawatów. Musiałam związać włosy, lecz np. Parvati musiała zmyć cały makijaż.
Po pół godzinie udaliśmy się do dormitorium i na lekcje. Zaczynaliśmy eliksirami. Slaghorn niewiele mówił i był bardzo blady. Pomimo dużego brzucha szata na nim wisiała, a pod oczami widniały sińce
-Zróbcie jakiś eliksir. Jakikolwiek
Krojąc rogi ślimaków zagadałam do siedzącej Luny
-Jak myślisz, czemu Slughorn jest taki ponury?
-Mogę się założyć, że Carrowie im grozili. Wiesz, teraz muszą donosić o każdych szlabanach. Słyszałam też, że wczoraj dostał Cruciatusem
-Ten Snape powariował.
-Uważaj, za takie coś możesz dostać szlaban i wiesz, co - szepnęła krojąc cebulę - Ślizgoni mają prawo donosić o niesubordynacji, a oni sami nie mają prawa mieć szlabanów.
-Wszyscy Ślizgoni?
-Wiesz, słyszałam, że Nicola Moth się zbuntowała. Widzisz te sińce? - Wskazała nożem na nieznaną mi dziewczynę o długich włosach spiętych w zgrabny warkocz - dostała wczoraj od Carrowa
-Skąd ty to wiesz?
-Nargle mi powiedziały
Cokolwiek miała na myśli Luna przeraziłam się jeszcze bardziej. Na przerwie podeszłam do niej
-Nicola! Czekaj. Jestem Ginny
-Musimy teraz? Spieszę się.
-To zajmie chwilę. Dziękuję, że...że się zbuntowałaś. Masz - dałam jej zapakowany w szarą paczkę krem na sińce
-Powariowałaś?! Dostane piętnaście razy Cruciatusem.
-Co?
-Nie czytałaś rozporządzenia Snape'a? Za Jakąkolwiek przemyconą paczkę dostaje się szlaban.
-Gdzie to rozporządzenie?
-Przed Wielką Salą.
Poszłam szybkim krokiem przed wielką salę. Na sali była tylko jedna kartka z rozporządzeniem Snape'a

1. Uczniom zakazuje się kontaktów bliższych niż rozmowa
2. Uczniom zakazuje się dawania prezentów i innych upominków
3. Uczeń złapany na posiadaniu obiektu obrażającego Slytherin bądź dyrektora ( i wice dyrektorów) Dostanie srogą karę
4. Uczeń odzywający się bez szacunku do nauczyciela zostanie karany
5. Uczniom zakazuje się przebywania na korytarzach w grupach mniejszych niż trójosobowe
Złamanie choćby jednego z punktu zostanie ukarane szlabanem

                                                     Dyrektor Severus Snape

Teraz rozumiem. Snape podporządkował sobie wszystkich nauczycieli. Dlatego się ich boją.
Następną lekcją była OPCM.
-Nazywam się Amycus Carrow. Teraz lekcje Obrony Przed Czarną Magią, to nie będą przelewki. Macie się starać, bo inaczej nie zdacie. Wy małe robaki nie umiecie nic, jeśli chodzi o magię obronną. Nie jesteście przygotowani na atak. Nie wiecie nic!
Już miałam ochotę wstać i wyczarować patronusa, lecz Luna złapała mnie za rękę
-Może i jesteście szóstoklasistami, ale zaklęcie Crucio musicie umieć wyczarowywać!
To już jest szczyt! - pomyślałam. Carrow wyczarował psa.
-Macie rzucać zaklęcie Crucio, dopóki wam nie pozwolę przestać. Kto na ochotnika? Nikt? Michel!
Ślizgon wyszedł pewny siebie i stanął przed psem
Crucio! - pies piszczał przeraźliwie. Piszczał, a ja zatkałam uszy. Luna zaczęła dotykać swojego naszyjnika, a Pati zakryła twarz rękami.
-Crucio! - krzyknął chłopak, a pies jeszcze raz zapiszczał i to jeszcze głośniej.
-Dość. Siadaj! Weasley!Chodź tu.
Wyszłam z ławki
-Dalej Weasley
Stałam wpatrzona w biedne ślepia psa
-Weasley. Żuć zaklęcie!
Nie miałam zamiaru dotknąć różdżki. Nie byłam gotowa na taki czyn. Nigdy nie będę
-WEASLEY! - ryknął - NO JUŻ! - uderzył mnie w twarz. Trzymając się za policzek zacisnęłam zęby
-Nie.
-CO?!
-Nie. Nie mam zamiaru ranić psa.
Carrow uderzył mnie jeszcze raz z taką siłą, że upadłam na podłogę
-I zapamiętaj - powiedział cicho - W tej sali mi się nie odmawia! Siadaj Weasley!
-Usiadłam słysząc z tyłu ciche oklaski ze strony Gryfonów i Krukonów
-CISZA! Zapamiętajcie sobie. W tej sali mi się nie odmawia. MNIE NIGDY SIĘ NIE ODMAWIA! A ty Weasley masz zdrowo przerąbane. Wyjdźcie z sali. Koniec lekcji.
Spakowałam rzeczy z bolącym policzkiem. Gdy tylko wyszliśmy z sali Luna mnie przytuliła, jak i wiele innych osób
-To było niesamowite
-Ja bym się nie odważyła
-Ginny naszą królową

Jednak musieliśmy iść na transmutację. McGonagall wydawała się być niezłamana, ale jednak wiedziałam, że też się boi
-Witajcie uczniowie. Dzisiaj omówimy transmutacje bezkręgowców, które...Weasley, co ci się stało w twarz?
-Dostałam od profesora Carrowa
-Co żeś zrobiła?
-Odmówiłam żucenia zaklęcia Crucio na psa - McGonagall westchnęła i spojrzała na mnie współczującym wzrokiem
-Musicie na siebie uważać, bo nawet nie wiecie, co oni mog wam zrobić. Ciesz się, że nie masz szlabanu
-Mam się cieszyć?- nie wytrzymałąm - że nie dostanę zaklęciem Crucio? Za takie coś idzie się do Azkabanu, a wy nauczyciele, jeszcze na to pozwalacie! Dlaczego podczas śniadania ich nie zaatakowaliście?! Uczniowie zajeliby sie Ślizgonami, a wy nauczyciele Carrowami i Snape'm.!
-Nie rozumiesz, że wystarczy, ze Carrow dotkie tego swojego znaku, to zlecą się setki śmierciożerców?
-A zaklęcia ochronne? Pani profesor dobrze wiem, co pani i profesor Flitwick potraficie. Chyba nie chce mi pani powiedzieć że Snape zaczarował Hogwart?
-Weasley, rozumiem twoją obawę, ale my nic nie możemy zrobić. Wszystkie wyjścia ze szkoły są pozamykane, a zaklęcia ochronne nie działają
-A Zakon?
-Weasley, to niesubordynacja! Powinnaś dostać szlaban, lecz oszczędzę cię. Siadaj i uważaj na siebie
Usiadłam zdenerwowana i bezsilna. Zakon musiał się rozpaść. Albo jego członkowie przestali się spotykać. 

5 komentarzy:

  1. Super! Ten blog zapowiada się niezłym dziełem :) Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bradzo fajnie :D Pierwszy raz czytam bloga o tym co działo się w szkole w czasie gdy Złota trójca szukałą Horukrósów- czy jakoś tak się to pisze. I powiem szczerze podoba mi się! Licze tylkko na dłuższe rozdziały!
    Pozdrawia i Życzę weny!
    Paulla K
    Ps. Zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za komentarz:-)
    Wzieliśmy sobie twoje rady do serca i będziemy się starać pisać dłusze ,jednak nic nie obiecujemy^_^
    ~Ginny Weasley

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie piszecie. Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na kolejne rozdziały.:)

    OdpowiedzUsuń