poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział ósmy- Początek powstania

-Znacie plan?-Zapytałam upewniając się ,że wszyscy znają swoje pozycje i "robotę".
Wszyscy pokiwali głowami na znak ,że wiedzą i rozeszli się do dormitoriów. Zostałam ja i Seamus. Zaczęliśmy przeszukiwać dormitorium, w poszukiwaniu farb.
-Mam coś - powiedział Seamus, gdy szukałam w kanapie - Jakieś stare spraye
-Stare? - spytałam ironicznie oglądając puszki - to chyba z epoki kamienia łupanego.
Puszki były, stare, zardzewiałe i zakurzone
-Mamy różowy i zielony - powiedział Seamus - Działają!
-No tak, ale trochę mało jak na siedem osób
-Siedem? - zdziwił się Seamus wkładając spraye do torby
-Jeszcze Luna, a po za tym musimy mieć jakiś zapas. Jakby ktoś doszedł, albo farba się skończyła.
-No tak...Może jakąś farbę zrobimy? - zaproponował
-A masz jakieś barwniki?
-Idź spać, a ja się wszystkim zajmę.
Zaakceptowałam to i poszłam na drzemkę. Obudziłam się jednak po chwili, gdyż obudziły mnie koszmary. Śniło mi się, że Carrowie, rzucali na mnie Cruciatusy i psikali farbami. Obudziłam się z potem na twarzy. Wstałam i poszłam do pokoju wspólnego. Byli tam wszyscy chętni. Zaspani i w części niezadowoleni. Zgłosili się Parvati, Neville, Seamus, Dean, Luna i ja
-Mamy zieloną i czerwoną farbę - poinformował mnie Seamus
-Zasady są takie. Dzielimy się na trzy korytarze. Dobierzcie się w pary.
-Mogę z tobą? - spytał Seamus
-Dobrze. Ja i Seamus bierzemy pierwsze piętro, Luna i Parvati drugie, a Dean i Neville trzecie. Każdy wypisuje jakieś trzy duże i wyraźnie napisy. Gotowi? Weźcie farbę i idziemy
Wzięłam puszkę z żółtą farbą, pędzel i wyszłam na korytarz
-Gruba Damo, wrócimy najszybciej jak możemy. Będzie nas sześć osób
-Dobrze. Hasło to "słodka cytryna". Powodzenia.
Rozeszliśmy się. Razem z Nevillem poszliśmy na pierwsze piętro i zaczęliśmy pisać po ścianach.
-Neville, ile napisałeś?
-Cztery zdania. Wracajmy. - I pobiegliśmy do dormitorium, przy okazji rozlewając farbę po ścianach.
-Czekaj - szepnęłam do Nevila przed zakrętem prowadzącym do dormitorium. Zatrzymałam się, przed pustą ścianą i napisałam "Z nami nie wygracie ..." i tu napisałam dosyć niecenzuralne słowo i pobiegliśmy do Grubej Damy
-Słodka cytryna - powiedziałam do Grubej Damy
-Wejdźcie
W środku było cicho, lecz niespokojnie
-I jak? - spytałam odkładając pustą puszkę. Ludzie w środku byli szczęśliwi, ubrudzeni farbą i zmęczeni
-Genialnie - powiedziała Parvati - Luna poszła do siebie
-Carrowie będą wściekli - powiedział Dean
-Pamiętajcie. Nic nie wiedziecie, spaliście. Nikt wam niczego nie mówił. Gdy to zobaczyliście byliście wstrząśnięci i załamani. Jasne?
Wszyscy pokiwali głowami i się rozeszli. Ja wzięłam prysznic i poszłam spać.
Rano obudziła nas McGonagall otwierająca z hukiem brwi
-Nie wiem kto i nie wiem kiedy. Jestem dumna z z tych kto to zrobili i jednocześnie na nich wściekła.
Obudziłyśmy się w dormitorium. Dziewczyny obudziły się zszokowane i zdziwione
-Pani profesor o co chodzi? - spytała Lavender
-Jakiś uczeń wymalował na ścianach zdania niepodobające się profesorom Carrowom. Profesor Snape chce widzieć wszystkich uczniów w wielkiej Sali
W jednej chwili się uśmiechnęłam , a w drugiej serce mi zabiło i się przestraszyłam. Przebrałam się, związałam włosy w koka i doszłam do grupy Gryfonów. W Hogwarcie jeszcze nigdy nie było tak ponuro. Jestem tu od ponad miesiąca i jeszcze nie widziałam tak ponurych nauczycieli i uczniów. Ta zwykle tętniąca życiem i radosna szkoła zrobiła się smutna i niepokojąca. Na korytarzach byli śmierciożercy zmywali nasze napisy. W wielkiej sali nie było ławek, a nauczyciele rozstawieni byli po ścianach a na podeście stał Snape jak zwykle niewzruszony, a za nim Carrowie wściekli i bladzi.
-Być może niektórzy uczniowie zauważyli napisy zrobione tej nocy.
ci którzy nie widzieli, niech dowiedzą się o grupce uczniów rozrabiających i chcących zwrócić na siebie uwagę - miałam wrażenie że Snape szukał kogoś pośród tłumu - Jeśli myślicie, że dzięki temu poprawicie swoją sytuację to jesteście w błędzie. Banda bachorów malująca napisy na ścianach nie pomoże, a tylko włoży kij w mrowisko - zaśmiał się szyderczo - Kara dla tych dowcipnisiów będzie bardzo wysoka i bolesna.

***

-To już nie jest ten Hogwart. To nie jest ta szkoła z przed roku. Tak nie może być. - powiedziałam do Parvati w dormitorium
-Ale co my możemy? Śmierciożerców jest tu na pęczki. A gdy tylko coś robimy to nas łapią
-Zastanówmy się spokojnie - zaczęłam chodząc po dormitorium - Zabierają nas, wtedy gdy sprzeciwiamy się ich zasadom. Torturują nas i wypuszczają. Potem nas obserwują, a gdy udajemy grzecznych to przymykają na nas oko.
-Musimy więc z nimi walczyć, ale tak, żebyśmy nic nie robili - dodała siadając na pobliskim łóżku
-Zostają listy, skrzaty
-I gazety - dodała Parvati
-Trzeba namówić ojca Luny, żeby zaczął pisać o panujących tu warunkach.
-Musimy jednak trochę poczekać bo się skapną. Nie możemy jednak robić z tego takiego wielkiego halo
-Jak to? - spytałam siadając na łóżku
-Gdy tylko coś się stanie całe podejrzenia spadają na nas. Pamiętasz ile razy przeskrobaliśmy?
-No tak ,ale co mamy robić? Siedzieć i patrzeć jak wszyscy cierpimy?-wysępiłam
-Nie! Przeczekajmy miesiąc i potem znowu zaczniemy
-Miesiąc!?
-A może od razu TERAZ?!
-A żebyś wiedziała!-wysyczałam ,a w tej chwili wparował Nevill
-SPOKÓJ-krzyknął -Cały Gryffindor was słyszy i chyba nawet McGonagall!
-Mam to gdzieś!
-Odkąd Ginny Weasley się tak zachowuje? Chyba Zabini Cie zmienił! - spytał głośno Neville
-Ty się od niego odczep! - krzyknęłam
-I jeszcze go BRONISZ! - Dodał Neville
-I co ci do tego-powiedziałam i wyszłam z kołdrą i poduszką wiedząc ,że tę noc spędzę w pokoju wspólnym.W związku z całym stresem musiałam się komuś wygadać. Zapomniałam ,że nie mam nikogo takiego....,a jednak przypomniałam sobie o Marge. Na stoliku zauważyłam pergamin i pióro.
-Pewnie jakiś pierwszo- klasista zostawił -pomyślałam i zaczęłam pisać z taką łatwością ,że sama się zdziwiłam. Po 10 minutach spojrzałam na list i odczytałam szeptem:

Kochana Marge!
Piszę ,bo nie mam się komu wyżalić. W Hogwarcie jest ponuro i wszyscy się kłócą nawet ja z Parvati.
Nie wiem jak to się stało ,ale miałam wszystkich dość. Musiałam na kogoś nakrzyczeć. To wszystko w sobie dusiłam przez te 2 miesiące. Dawno też nie dostałam listu od Harry`ego. Martwię się o niego coraz bardziej. Może nie żyje ,a Hermiona i Ron? Co z całą trójką? Chciała bym znaleźć spokój. Nie ma go w moim otoczeniu. Codziennie przed spaniem rozmyślam ,a co by było gdyby....Nie umiem odtrącić złych myśli. Chcę zniszczyć wszystkich śmierciożerców, zwłaszcza Carrow`ów. Mszczę się na nich jednak to nie wystarcza mi. Chcę zemsty za to wszystko co mi zrobili. Dlaczego to ja jestem w to wplątana? Przez miłość do Harrego czy swój głupi rozum? Nie wiem nawet czy go kocham ,nie wiem czy mam przyjaciół, nie wiem czy starczy mi sił w tej walce, nie wiem czy podołam.
Ludzie z GD myślą, że gdy raz na miesiąc coś zrobią, to to coś da. Nie rozumieją, że codzienne zwycięstwa pomagają. Carrowie są wściekli, a inni uczniowie też się przyłączają do walki. Nie rozumieją. Nie wiedzą. Musze działać w pojedynkę
Ginny



____________________________________________________________________________________
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


sobota, 8 lutego 2014

Rozdział siódmy - W grupie raźniej

Na OPCM było nawet spokojnie. Omawialiśmy zaklęcie Patronusa. Mugoloznastwo było jednak potworne
-Na tej lekcji napiszecie mi wypracowanie o wyższości czarodziejów nad mugolami
Postanowiłam zmienić strategię. Będę robić wszystko, co rozkażę, aby nie zrobić sobie problemów. Wyjęłam pergamin i zaczęłam grzecznie pisać moje wypracowanie. Alecto bardzo mnie obserwowała i zaglądała w kartkę
-Chyba nareszcie przemówiłam ci do rozumu Weasley. Nieźle, ale zapomniałaś o czystości krwi - powiedziała czytając moje wypociny
Posłusznie to dopisałam i dostałam "P". Spojrzałam na Cormaca pytająco. Nie wiedziałam, czy podpiłował krzesło. McLaggen jednak potrząsnął głową. Odetchnęłam z ulgą.
Gdy Alecto po zebraniu prac usiadła na krześle usłyszałam za sobą ciche śmiechy. Spojrzałam pytająco na Lunę, jednak ona też nic nie wiedziała.
-Panno Lovegood, napisała pani...- mówiła Alecto patrząc w kartkę i już podnosiła pośladki z krzesła, gdy usłyszeliśmy dźwięk dartego materiału i czerwieniejącą Alecto. Na początku się wystraszyłam, lecz po chwili cała klasa trzęsła się ze śmiechu. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na McLaggena. Wiedziałam, że to jego sprawka. Nie mogłam wytrzymać i z całą klasą, zaczęliśmy się śmiać. Przybiłam piątkę z Semausem i McLaggenem. Alecto na początku się uśmiechnęła, lecz później się wściekła i to porządnie. Alecto przyklejona do krzesła. To było coś genialnego
-KTO TO ZROBIŁ?
Wszyscy ucichliśmy, bojąc się konsekwencji.
Gdy Alecto w końcu się odkleiła była wściekła
-Ciekawe czy innym nauczycielom, też robicie takie psoty?! Macie szczęście, że Czarny Pan zakazał nam zabijania was. Wolno nam tylko was torturować. Kto to zrobił szczeniaki?! Ty to zrobiłaś - pokazała na mnie - Ty stoisz za tym. Dostaniesz Cruciatusem tak długo, aż wybiję ci z głowy głupie pomysły. - Alecto już wyjmowała różdżkę, a ja zacisnęłam zęby
-Ja tego nie zrobiłam - powiedziałam błagająco - Jestem niewinna, przysięgam
-Niewinna? Tak, wszyscy są niewinni. Wstań i wyciągnij rękę, bym mogła cię ukarać
-Ale to na prawdę nie ja!
-ZAMKNIJ SIĘ!
-NIEEEEE!!! Ja to zrobiłem! - odezwał się McLaggen
-Ty? - Alecto trochę zluzowała - Masz szlaban.
To było tak jawnie niesprawiedliwe, że aż chciałam wyrazić sprzeciw, lecz w ostatniej chwili ugryzłam się w język.

***

-Czy wy chcecie mnie do grobu wsadzić? - spytała McGonagall na naszym szlabanie - Z trójki zrobiła się szóstka!
Parvati doszła, bo rzuciła cebulą w Amycusa. Seamus bo obraził Alecto, a Dean, bo z premedytacją wylał na Snape'a sok dyniowy.
-Thomas i Lovegood - wy umyjecie toaletę na czwartym piętrze. Longbottom, i Weasley wyszorujecie szczoteczkami do zębów cały korytarz na pierwszym piętrze. Parvati i McLaggen idziecie za mną.
Korytarz na pierwszym piętrze jest najbrudniejszy, a McGonagall zabrała nam różdżki. Szorując plamę błota pomyślałam o naszej małej wojnie
-Musimy znaleźć sposób, żeby nie wiedzieli kto to zrobił, i żebyśmy nie obrywali
-Lekcje i przerwy odpadają - zauważył Neville szorując plamę błota
-Zostaje noc i czas posiłków
-Korytarze są patrolowane
-Tylko przy wyjściach ze szkoły - zauważyłam
-Carrowie nie będą mogli nas ukarać, bo nie będą mieli dowodów - zachwycił się Neville - Ginny jesteś genialna
Umycie całego korytarza zajęło nam około godziny. Mieliśmy czas na dokładne przemyślenia
-Jeżeli jeszcze raz dostaniecie szlaban od profesorów Carrowów umyjecie całą szkołę - powiedziała oddając nam różdżki - a teraz zmykajcie.
-Słuchaj, powiedz ludziom, że spotkanie jutro o dwudziestej w pokoju życzeń. Tylko zaufani - mówiłam biegnąc do pokoju wspólnego, gdyż za trzy minuty rozpoczynała się cisza nocna, a każdy kto nie był w domach dostawał szlaban.
Obudziłam się wcześnie myśląc o rozpoczynającej się małej wojnie i o szkole. Jesteśmy tu od pełnych trzech tygodni, a już oberwałam Cruciatusem i dostałam szlaban. Nauczyciele muszą być zastraszeni, bo inaczej, już by zrobili porządek z Carrowami. A może my to zrobimy?
Aż usiadłam oszołomiona tym genialnym pomysłem. Że ja wcześniej na to nie wpadłam. Oszołomienie Carrowów odpadało, ale przecież mamy jeszcze ludzi z GD. Przecież nadal możemy ćwiczyć w pokoju życzeń! Wstałam z łóżka, zarzuciłam na siebie szlafrok i zaczęłam szukać deski z dziurą. Jest! Zaczarowane galeony. Jeszcze działały. Jest również lista członków GD. Gdybyśmy je reanimowali, możemy poćwiczyć walkę! Zbiegłam do dormitorium i po kryjomu weszłam do dormitorium chłopców.
-Neville, wstawaj - obudziłam go
-Ginny, co ty tu robisz?
-Ważna sprawa. GD - szepnęłam jeszcze ciszej, a Neville wstał. Wyszłam do dormitorium podekscytowana i zestresowana, krążąc po pokoju nieświadoma wczesnej godziny byłam całkowicie rozbudzona
-Ginny, wiesz która jest godzina? Dokładnie 4.12
-Neville, wiem i przepraszam, ale ten pomysł był spontaniczny. GD to nasza szansa
-Fajnie, ale nie mogłabyś mi to powiedzieć za trzy godziny?
Pokazałam Neillowi fałszywe galeony, a on równie szybko jak ja się rozbudził
-Jesteś genialna! Możemy się nimi kontaktować, a Carrowie nas nie złapią i nie będą wiedzieli jak się kontaktujemy. A stara lista pomoże nam odnaleźć ludzi. Dziś o dwudziestej tutaj wszyscy chcący walczyć. - powiedziałam i poszliśmy spać

***

-Tylko sześć osób? Pomijając absolwentów było około dwudziestu osób. No dobrze. Plan na dzisiejszą noc jest taki. Dostajecie spreje i piszecie na ścianach "GWARDIA DUMBLEDORA NADAL PRZYJMUJE OCHOTNIKÓW" Piszecie około trzech napisów i uciekacie
-Pomysł super, ale co z Grubą Damą? - spytał Seamus
-W sumie to nawet nie wiem,y, jak oni traktują obrazy. Trzeba z nią pogadać - powiedziałam i wyszłam z Parvati do Grubej Damy
-Powinniście być w środku - upomniał nas obraz
-Wiemy, ale chcemy pogadać. Nie wiemy jak was, obrazy traktują Carrowie i Snape
-Nie wolno nam o tym mówić - powiedziała, a z Parvati wymieniłyśmy spojrzenia - Ale chyba wszyscy chcemy się ich pozbyć. Zastraszają nas. Jeżeli po dwudziestej ktoś jest  na korytarzu mamy to zgłosić. Ogólnie to mamy wszystko zgłaszać.
-Słuchaj Gruba Damo sześć osób dziś w nocy będzie chodzić po szkole. Wpuść nas i nie zmieniaj hasła prosimy.
-A co wy chcecie zrobić?
-Wojna - powiedziała Parvati a Dama nas wpuściła.
-Tutaj o pierwszej w nocy

P.S Zapraszamy do lajkowania naszej stronki na Fejsie https://www.facebook.com/pages/Harry-Potter-na-zawsze/116859648514587?bookmark_t=page
Pamiętajcie, że szukamy szablonu na stronkę :)